1
Z Panem Jezusem na (w) sercu
Jubileusz – zakole wiecznej rzeki czasu; nie miejsce, a zwolnienie zaledwie umożliwiające zerknięcie wstecz…
Jubileusz skłania zwykle do refleksji. Z reguły towarzyszy temu pokusa pewnych podsumowań, tworzenia swoistego bilansu oddającego klimat pewnych przeżyć, działań, przywołując obraz sukcesów i porażek. Jest też okazją do wyciągnięcia pożytecznych wniosków. Od chwili ustanowienia błogosławieństwem do pełnienia posługi pierwszej grupy nadzwyczajnych szafarzy Komunii świętej w naszej diecezji minęło 10 lat. W tym okresie podwoiło się grono sprawujących tę posługę i w chwili obecnej liczy ono około 80 mężczyzn. O krótką rozmowę poprosiłem Amadeusza Szejbę i Marka Stankiewicza, uczestników pierwszego kursu dla kandydatów na nadzwyczajnych szafarzy Komunii świętej, pełniących tę posługę nieprzerwanie do chwili obecnej. Pochodzą z prawobrzeżnej dzielnicy Szczecina, z parafii pw. św. Stanisława BM na osiedlu Bukowe-Klęskowo, a z ochotą dzielą się swymi przeżyciami i doświadczeniami nie tylko od święta.
Czy pamiętacie okoliczności propozycji podjęcia posługi nadzwyczajnego szafarza Komunii świętej?
Marek Stankiewicz: Tak. Ksiądz proboszcz zakomunikował mi, że mnie kieruje na kurs szafarzy. Potem wyjaśnił mi na czym polega ta posługa. Byłem zaskoczony i jednocześnie uradowany tą wiadomością. Gdzieś w głębi serca pojawiło się pytanie, czy podołam temu wyzwaniu.
Amadeusz Szejba: Pamiętam bardzo dobrze. Otóż pod koniec roku 2003, jesienią, po wyjściu z kościoła podszedł do mnie ks. prob. Józef Filipek i zaproponował podjęcie posługi nadzwyczajnego szafarza Komunii św. Nie znał jeszcze terminu rozpoczęcia kursu, ale poprosił o zastanowienie się i odpowiedź. Po paru dniach moja odpowiedź była twierdząca.
Czy wiedzieliście wcześniej na czym polega posługa nadzwyczajnego szafarza Komunii świętej? Czy zetknęliście się z nią wcześniej, np. w innej diecezji, podczas pielgrzymki, na rekolekcjach, może zagranicą?
MS: O tej posłudze wiedziałem niewiele. W roku 1993, będąc na rekolekcjach organizowanych przez Kościół Domowy w Iwoniczu, dowiedziałem się trochę o sprawowaniu tej posługi w diecezji przemyskiej.
AS: Z posługą nadzwyczajnego szafarza Komunii św. wcześniej się nie spotkałem i tak naprawdę nie miałem dużego rozeznania, na czym ona polega.
Od kandydatów na szafarzy Komunii świętej oczekuje się świadomej, w wolności podjętej decyzji gotowości do przyjęcia posługi. W procesie jej podejmowania Kościół akcentuje istotną rolę rodziny przyszłego szafarza, wskazując potrzebę pełnego jej uświadomienia z czym wiąże się posługa i czy gotowa jest ona w pewnym sensie poprzez swoją akceptację w niej współuczestniczyć. Czy przed rozpoczęciem kursu konsultowaliście te kwestie w rodzinie?
MS: Tak. Rozmawialiśmy z żoną na ten temat. Nie wyobrażam sobie, abym miał podjąć tę decyzję niejako sam, potajemnie. Nie było sprzeciwu z jej strony. Dzieci po prostu przyjęły to do wiadomości. Decyzję podjąłem w całkowitej wolności i z radością.
AS: Przed podjęciem decyzji konsultowałem się z żoną i z jej strony była pełna aprobata w kwestii podjęcia posługi. Nigdy ze strony żony ani rodziny nie było nie tylko sprzeciwu, ale nawet gestu czy słowa braku akceptacji co do pełnionej posługi.
Pamiętacie, jak przebiegał pierwszy kurs dla kandydatów na szafarzy?
MS: Był to rok 2004. Nasz kurs był pionierski, jeżeli chodzi o naszą diecezję. To był dla mnie początek czegoś zupełnie nowego. Wykłady odbywały się w AWSD w Szczecinie i prowadzili je różni kapłani. Skrupulatnie notowałem te wiadomości. Do dziś przechowuję swoje zapiski. Czasem do nich wracam. Potem w czerwcu, w Trzęsaczu, odbyliśmy rekolekcje oraz przystąpiliśmy do egzaminu kończącego nasz kurs. Pod koniec sierpnia, na diecezjalnych dożynkach w Pyrzycach, ks. abp Zygmunt Kamiński pobłogosławił nas i udzielił nam pozwolenia na pełnienie tej posługi w swoich parafiach, ze szczególnym wskazaniem na zanoszenie Komunii świętej osobom chorym. Zgodę na udzielanie komunii wiernym
w kościele otrzymaliśmy później.
AS: Przebieg pierwszego kursu dla szafarzy pamiętam bardzo dobrze. Zajęcia odbywały się w budynku seminarium, w auli, jeden raz w miesiącu, przez kilka miesięcy, poczynając od stycznia lub lutego 2004. Najbardziej utkwiły mi w pamięci wykłady z ks. Krzystkiem i z ks. Mańkowskim. Były bardzo wyraziste. Pozostałych wykładowców nie pamiętam bez zaglądania do notatek, ale nie wiem, gdzie one aktualnie się znajdują…
Jaki moment z tego okresu przygotowawczego zapamiętaliście w sposób szczególny?
MS: Najbardziej przeżywałem końcowy egzamin. Mimo, że były to testy, to potrzebna była konkretna wiedza dotycząca Kościoła, ażeby na 60 pytań dobrze odpowiedzieć. Wstyd byłoby nie zdać!
AS: W sposób szczególny nie zapamiętałem żadnego momentu, natomiast samo przychodzenie na kurs, zajęcia w auli seminaryjnej, duża liczba kursantów, stwarzało atmosferę pewnej doniosłości, że my, uczestnicy tego kursu, doświadczamy czegoś szczególnego, mieliśmy bowiem świadomość, że będziemy pierwszymi nadzwyczajnymi szafarzami w naszej diecezji.
Wprowadzenie w posługę w przestrzeni życia wspólnoty parafialnej odbywa się z reguły tuż po przyjęciu błogosławieństwa do pełnienia posługi. Pamiętacie okoliczności inicjacji swej służby w parafii?
MS: Ksiądz proboszcz na Mszy świętej najpierw powiedział wiernym na czym nasza posługa polega, a potem nas przedstawił. Chyba po tygodniu, w pierwszą sobotę miesiąca, poszedłem z ks. Ireneuszem do chorych. W tym wypadku on mówił chorym o posłudze i przedstawiał mnie, jako szafarza, który teraz będzie do nich co niedzielę przychodził z Komunią św.
AS: Pamiętam moje wprowadzenie w posługę szafarza. Po kilku tygodniach od dnia otrzymania błogosławieństwa od abp. Zygmunta Kamińskiego, ks. prob. Józef Filipek poprosił mnie, abym poszedł z Najświętszym Sakramentem do ciężko chorej kobiety, prawie umierającej. Byłem u niej raz, albo dwa, dokładnie nie pamiętam, ale gdy zamierzałem pójść do niej po raz kolejny (było to w niedzielę), proboszcz powiadomił mnie, że tej nocy owa kobieta zmarła…
Czy niesienie Pana Jezusa osobom chorym lub starszym towarzyszyło początkom waszej posługi, czy wymagało to dłuższego rozeznania takiej potrzeby w parafii przez księdza proboszcza?
MS: Duszpasterstwo chorych jest w naszej parafii realizowane przez księży z całym zaangażowaniem. Księżą systematycznie uczęszczają do chorych w pierwsze soboty miesiąca służąc sakramentem pokuty i pojednania i udzielając Komunii św. Ja, szafarz, jako pomocnik kapłana, uczęszczam do chorych co niedzielę z Komunią św. Aktualnie mam dwie osoby, do których przychodzę z Panem Jezusem.
AS: Ogólnie nie było chętnych chorych, aby korzystać z posługi szafarza. Znalezienie ich, według mnie, wymagało dłuższego rozeznania przez ks. proboszcza.
Rutyna w pozytywnym znaczeniu, to biegłość nabyta przez długą praktykę. Czy drugie, negatywne jej znaczenie, stanowi zagrożenie w sprawowaniu posługi szafarza?
MS: Rutyna jest groźna dla każdego, kto czyni coś regularnie. Może nie tyle ważna jest tu biegłość. Chciałbym zwrócić uwagę na inny aspekt naszej posługi. Jej pełnienie daje mi możliwość pogłębienia pobożności eucharystycznej. Służąc chorym, staram się również przyjmować ten sakrament jak najczęściej Wchodzę w pewną zażyłość z Panem. Jego obecność we mnie chroni mnie właśnie przed rutyną w tym negatywnym znaczeniu.
AS: Rutyna, czyli dłuższa praktyka, nie stanowiła u mnie zagrożenia w sprawowaniu posługi szafarza.
Jak z perspektywy 10. lat wygląda poziom świadomości wiernych dotyczący istoty posługi nadzwyczajnego szafarza Komunii świętej w naszej parafii?
MS: Doceniają to szczególni ci, do których jesteśmy posłani. Wydaje mi się, że jestem akceptowany przez ogół wiernych. Owszem, miało miejsce zdarzenie, że pewna pani nie przyjęła z moich rąk Pana Jezusa. Ale to odosobniony przypadek, jedyny w moim posługiwaniu.
AS: Poziom świadomości wiernych dotyczący istoty posługi nadzwyczajnego szafarza Komunii św. jest bardzo niski i według mojej oceny nie zmienił się przez 10 lat. Ludzie chorzy nie czują potrzeby - nie wiem dlaczego - przyjmowania Najświętszego Sakramentu w każdą niedzielę.
Czy zauważacie progres, stagnację, a może regres związany z potrzebą częstego przyjmowania Pana Jezusa w Komunii świętej przez chorych i starszych naszej parafii?
MS: Myślę, że jest to sprawa delikatna i bardzo złożona. Zależy to od wielu czynników. Ja w swoim dziesięcioletnim posługiwaniu w parafii miałem od 2 do 3 chorych. Choć chorych jest znacznie więcej, to chętnych do częstego i regularnego posilania się Ciałem Pańskim jest mało. Taka mało pozytywna stabilizacja. Może my, jako szafarze, powinniśmy się modlić nie tylko za chorych, ale i o chorych, do których przyjdziemy z Panem Jezusem…?
AS: Po części odpowiedziałem już na to pytanie nieco wcześniej. Co do potrzeby częstego przyjmowania Pana Jezusa w Komunii św. przez chorych naszej parafii, zauważyłem stagnację, a nawet regres. Nie potrafię tego sobie wytłumaczyć.
Wasza ulubiona lub może najczęściej stosowana modlitwa…
MS: Mam swoją modlitwę za chorych, którą regularnie odmawiam: „Boże, Ojcze Wszechmogący! Ty w niewysłowionej miłości stworzyłeś człowieka. Stworzyłeś go na swój obraz i podobieństwo, obdarzając wiecznym szczęściem. Jednakże człowiek sprzeciwił się Twojej woli i zgrzeszył, przekraczając Twoje nakazy, a wraz z grzechem dotknęło człowieka cierpienie i śmierć. W miłosierdziu swoim Ojcze, posłałeś swojego Syna, Jezusa Chrystusa, który dla naszego zbawienia przeszedł drogę cierpienia i boleści, umarł na krzyżu i zmartwychwstał. Ojcze nieskończenie dobry! Dzisiaj świat ugina się pod brzemieniem chorób i bólu. Proszę Cię, Ojcze, przez cierpienie Twojego dotkniętych chorobą, którzy każdego dnia zmagają się ze swoim cierpieniem. Umacniaj ich w tej walce z bólem, zapal w sercu każdego chorego niegasnący płomień wiary, bądź ich nadzieją i ukojeniem.
Boski Lekarzu! Daj ludziom chorym łaskę uzdrowienia, jeśli taka jest Twoja wola. Daj łaskę pokornego znoszenia cierpienie, jeśli taką drogą chcesz ich prowadzić. Spraw Ojcze, aby przez posługę Kościoła mogli jednoczyć się z Tobą w sakramencie Eucharystii, czerpiąc z niej siłę do trwania pod krzyżem Chrystusa, uczestnicząc poprzez swoją chorobę i cierpienie w zbawianiu siebie i całego świata. Proszę Cię o to przez Chrystusa, Pana naszego. Amen”.
AS: Moją ulubioną modlitwą jest następująca modlitwa poranna: „Panie! W ciszy wschodzącego dnia przychodzę Cię błagać o pokój, mądrość i siłę. Chcę patrzeć dziś na świat oczami przepełnionymi miłością. Chcę być cierpliwy, wyrozumiały, cichy i mądry. Nie ulegać pozorom, widzieć Twoje dzieci tak, jak Ty sam je widzisz, i dostrzegać w nich to, co dobre. Daj mi taką życzliwość i radość, aby wszyscy z którymi się dzisiaj spotkam, odczuli Twoją obecność. I niech będę dla innych chlebem, tak jak Ty jesteś nim dla mnie każdego dnia".
Życząc wytrwałości i niesłabnącego entuzjazmu w zanoszeniu Chrystusa tym, którzy w chorobie i swym cierpieniu żarliwie Go łakną, serdecznie dziękuję za rozmowę – Adam Szewczyk.
Ojciec Święty Franciszek Bullą Spes non confundit ogłosił dzień 29 grudnia 2024 r. dniem rozpoczęcia we wszystkich katedrach i konkatedrach Roku Jubileuszowego. Aby jeszcze bardziej umożliwić stawanie się skutecznym znakiem działania Boga, zachęca się, by Rok ten był czasem kontemplacji tajemnicy chrześcijańskiej nadziei, o której św. Paweł pisze, że „nadzieja zawieść nie może, ponieważ miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który został nam dany” (Rz 5,1-2.5).
»Serdecznie zapraszamy młodzież naszej Archidiecezji do wzięcia udziału w rekolekcjach przygotowanych w czasie ferii zimowych.
»Specjalny kalendarz adwentowy w wersji papierowej i internetowej pomoże lepiej przeżyć czas przed Bożym Narodzeniem.
»