Biskupi Archidiecezji
Testament Duchowy Arcybiskupa Mariana Przykuckiego
Pełny tekst Testamentu Duchowego śp. Arcybiskupa Mariana Przykuckiego
Testament duchowy
Arcybiskupa Mariana Przykuckiego
Czując, że zbliża się kres mojego życia, pragnę w sposób najbardziej pokorny podziękować Trójcy Przenajświętszej za dar życia, za dar kapłaństwa i biskupstwa. Czynię to w oparciu o słowa, które rozbrzmiewały w naszej Ojczyźnie podczas Millenium chrztu Polski „Błogosławiona niech będzie Trójca i nierozdzielna Jedność. Uwielbiajmy Ją, gdyż okazała nad nami miłosierdzie swoje”.
Z miłosierdzia Trójcy Przenajświętszej obficie w swoim życiu korzystałem. Jej działanie ujawnia się w opiece Bożej nad światem, co nazywamy Opatrznością Bożą. W moim życiu Opatrzność Boża działała przez wyjątkowe wstawiennictwo Matki Bożej. Wdzięczny jestem moim rodzicom, że dali mi na imię "Marian" i w ten sposób złączyli moje życie z Matką Bożą, której opieki doznawałem przez wszystkie lata mojego życia. Doznawałem tej opieki w latach dziecięcych, młodzieżowych, jako kleryk, jako kapłan i jako biskup.
Pisząc te słowa mam pewne wyrzuty sumienia. Nie należałem do ludzi, którzy mieliby jakąś wygórowaną ambicję. Raczej były one za małe. Przyznaję, że talenty dane mi przez Opatrzność upoważniałyby mnie, by piąć się po szczeblach naukowych, czy administracyjnych. W pokorze serca przyznać muszę, że naśladowałem chyba tego ewangelicznego człowieka, który talenty zakopał w ziemię. Zapewne nie przyczyniłem się wystarczająco do rozwoju otrzymanych talentów i tym samym nie współpracowałem dostatecznie z łaską Bożą.
Po przeżyciach ostatniej wojny pragnąłem dojść do kapłaństwa i pracować spokojnie na małej parafii. Tymczasem Opatrzność Boża chciała inaczej. Otrzymałem 19.II.1950 r. święcenia kapłańskie. Po czterech latach wikariatu zostałem powołany na kapelana i sekretarza Ks. Arcybiskupa Walentego Dymka, który swoim przykładem i wyjątkową Bożą osobowością wywarł na mnie niesamowity urok. Służyłem mu przez dwa i pół roku. Śmierć jego napełniła mnie wielkim bólem i smutkiem.
W roku 1957 przybył do Archidiecezji Poznańskiej Arcybiskup Antoni Baraniak - biskup męczennik więzienia mokotowskiego. Pozostawił mnie na dotychczasowym stanowisku, a w roku 1973 jego biskupem pomocniczym. Przez 20 lat rządów Arcybiskupa Baraniaka byłem jego najbliższym współpracownikiem i dzięki jego zaletom umocniłem się w postawie właściwej, jak służyć bezgranicznie Kościołowi i Ojczyźnie.
Opatrzność Boża sprawiła, że przez przeszło rok kierowałem Archidiecezją Poznańską, jako wikariusz kapitulny. Wypadło mi wtedy odwzajemnić się Matce Bożej za Jej opiekę nade mną, przeprowadzając razem z biskupem Etterem peregrynację kopii obrazu MB Częstochowskiej w całej Archidiecezji Poznańskiej,
Wypadło mi przez 2 1/2 roku być biskupem pomocniczym Arcybiskupa Jerzego Stroby, którego z uznaniem wspominam, szczególnie jego trzeźwość w myśleniu i konsekwencje w działaniu.
Wielką dla mnie niespodzianką był wieczór po pogrzebie Sługi Bożego Kardynała Prymasa Stefana Wyszyńskiego. Wtedy Kard. Casaroli, Sekretarz Stanu wręczył mi nominację na ordynariusza diecezji chełmińskiej. Przez prawie 11 lat pracowałem w tej diecezji, ciesząc się szczególnymi względami Opatrzności Bożej i opieką Najśw. Maryi Panny.
W roku 1992, z woli Opatrzności Bożej, przeszedłem do utworzonej Metropolii Szczecińsko-Kamieńskiej, jako pierwszy Metropolita.
Nadszedł 75. rok życia. Stosownie do wymogów prawa kanonicznego przeszedłem w stan spoczynku. Moim następcą został Ks. Arcybiskup Zygmunt Kamiński, pod którego czułą opieką przeżywałem okres emerytalny, podczas którego służyłem Kościołowi w miarę swoich możliwości.
Dziwnymi drogami prowadziła mnie Opatrzność Boża. Wypadło mi żyć w czterech epokach: w okresie przedwojennym, wojennym, w czasie totalitaryzmu komunistycznego i w epoce odzyskanej wolności.
Bogu w Trójcy Św. Jedynemu, Jego Opatrzności oraz Matce Najświętszej, wyrażam najgłębszą wdzięczność, iż doznawałem nadprzyrodzonej pomocy we wszystkich okresach mego życia i wtedy, gdy byłem w hitlerowskim więzieniu, gdy groził mi obóz, gdy jako biskup realizowałem moje biskupie zawołanie "Beati pacifici" - "Błogosławieni pokój czyniący"
Z największą czcią i pokorą przekazuję moje ziemskie życie w ręce Stwórcy z nadzieją, że Chrystus, który jest "Światłością ludzi" (J. 1,4) oświeci mi drogę do wieczności, do domu Ojca. Moje życie, moje Kapłaństwo i biskupstwo zostało mi przekazane przez Bożą Opatrzność bez moich zasług, lecz z Miłosierdzia Bożego. Dlatego odejście moje z tego świata, jest wielkim aktem wdzięczności wobec Bożej Opatrzności i wobec mej Niebieskiej Opiekunki, Najśw. Maryi Panny.
Z uczuciem ziemskiej wdzięczności wspominam moich rodziców, rodzeństwo, doceniając ich miłość i dobroć. Tą samą wdzięczność ujawniam wobec tych, którzy prowadzili mnie do kapłaństwa i w nim mnie umacniali, a więc moim proboszczom, przyjaciołom a szczególnie biskupom, którzy darzyli mnie szczególnym szacunkiem.
Wdzięczność swą ujawniam wobec kałanów i wiernych trzech diecezji: Poznańskiej, dawnej Chełmińskiej i Szczecińsko-Kamieńskiej. Tę samą wdzięczność wyrażam wobec zakonów męskich i żeńskich, z którymi w poszczególnych diecezjach współpracowałem. Dziękuję także tym Siostrom ze Zgromadzenia Sióstr Elżbietanek, Pasterek, oraz Sióstr ze Zgromadzenia Jezusa Miłosiernego, które z wielkim oddaniem spełniały swe opiekuńcze obowiązki w poszczególnych domach biskupich.
Uważam, że testament duchowy winien kończyć się słowami zachęty do tych, którzy się w nim zapisują.
Życie moje każe mi wyrazić wskazanie, aby w tych trudnych i zmieniających się czasach zaufać Opatrzności Bożej. Tę wiarę niech umacnia wznoszona w Warszawie świątynia Opatrzności Bożej. Niech razem z jej budową umacnia się nasza wiara w Opatrzność Bożą nas światem i nad każdym z nas.
Bóg w urzeczywistnianiu swoich planów przewidział szczególną rolę dla Matki Bożej. Niech przez Jej wstawiennictwo spełnią się wszystkie nasze prośby, niech Jej opieka ujawnia się nad każdym z nas i nad całą naszą Ojczyzną.
Z niezłomną wiarą w życie wieczne i pełen wdzięczności, proszę wszystkich mi bliskich o modlitwę w intencji zbawienia mej duszy, a opuszczając ten świat wołam "Boże mój miej litość nade mną według wielkiego miłosierdzia Twego" (Neh. 13,22). "Ku Tobie, Panie, wznoszę moją duszę, mój Boże, Tobie ufam, niech nie doznam zawodu" (Ps. 25, 1).
Z zaświatów pozdrawiam słowami "Pokój Pański niech zawsze będzie z Wami".
/-/ + Marian Przykucki, Arcybiskup
Szczecin, dnia 21.VII.2002
ponowiony Szczecin, dnia 6.VIII.2009