1 Warto zobaczyć | Kościół Szczecińsko-kamieński

Warto zobaczyć

przekierowanie na

10 i 11 czerwca to dla naszej diecezji okazja do powrotu do nauczania i świadectwa życia świętych naszego pokolenia, którzy w tych dniach w 1987 r. odwiedzili Kościół nad Odrą i Bałtykiem.
Chodzi o św. Jana Pawła II i św. Matkę Teresę z Kalkuty.

Św. Matka Teresa z Kalkuty przybyła do Szczecina 10. czerwca i pozostała do rana następnego dnia w parafii  pw. św. Stanisława Kostki. 11. czerwca wczesnym rankiem odwiedziła Jasne Błonia, gdzie za kilka godzin miała odbyć sie papieska celebra. Od tego dnia datuje się obecność i posługę Sióstr Misjonarek Miłości - duchowych córek św. Matki Teresy z Kalkuty wsród najuboższych z ubogich Szczecina. Od tego czasu siostry nieprzerwanie są obecne pośród nas. Po wyjeżdzie ze Szczecina udała się do Warszawy,  gdzie po kilku dniach spotkała się z Papieżem. 
11. czerwca 1987 r. nasz Rodak na Jasnych Błoniach w Szczecinie pozostawił nam piękną katechezę o sakramencie małżeństwa. Tak mocno podkreślił zbieżność i różnorodność sakramentu małżeństwa i Eucharystii, dostrzegając współbrzmienie hasła trwającego wówczas Kongresu Eucharystycznego: „do końca ich umiłował” (J 13,1) z rotą przysięgi małzeńskiej: „nie opuszczę cię aż do śmierci”. Papież Rodziny nauczał u nas, że „Sakrament małzeństwa wyrasta z eucharystycznego korzenia. Wyrasta z Eucharystii i do niej prowadzi. Ludzka miłość <> musi się głęboko zapatrzeć w tę miłość, jaką Chrystus do końca umiłował. Musi tę Chrystusową miłość – poniekąd – uczynić swoją, ażeby sprostać treściom małżeńskiej przysięgi <>”.
Również inny fragment papieskiego nauczania jest dziś bardzo aktualny
„Chrystus – znak, któremu się sprzeciwiają.
Drodzy bracia i siostry, czy ten „sprzeciw” nie idzie również, a może nawet przede wszystkim, poprzez tę wielką i podstawową zarazem dziedzinę życia ludzkiego, życia społecznego, życia narodowego, jaką jest właśnie małżeństwo i rodzina?
Czy tutaj nie doznajemy zarazem w szczególnej mierze zagrożenia? Tej moralnej klęski, którą ponosi człowiek: kobieta, mężczyzna, dzieci! A zarazem społeczeństwo, a zarazem naród. I państwo też.
Nie można „rozchwiać” tej „małej” wspólnoty, może słabej, może niewystarczającej, która jednak jest u korzenia wszystkich wspólnot, ażeby całe życie społeczne i narodowe nie doznało strat i szkód niepowetowanych.
Nie ma skuteczniejszej drogi odrodzenia społeczeństw, jak ich odrodzenie przez zdrowe rodziny.
A rodzina, która „jest pierwszą szkołą cnót społecznych, potrzebnych wszelkim społeczeństwom” (Deklaracja o wychowaniu chrześcijańskim, 3), jest dziś bardzo zagrożona. Wiemy to wszyscy. Jest zagrożona od zewnątrz i wewnątrz. I trzeba, by o tym zagrożeniu, o własnym losie mówili, pisali, wypowiadali się przez filmy czy środki przekazu społecznego nie tylko ci, którzy – jak twierdzą – „mają prawo do życia, do szczęścia i samorealizacji”, ale także ofiary tego obwarowanego prawami egoizmu. Trzeba, by mówiły o tym zdradzone, opuszczone i porzucone żony, by mówili porzuceni mężowie. By mówiły o tym pozbawione prawdziwej miłości, ranione u początku życia w swej osobowości i skazane na duchowe kalectwo dzieci, dzieci oddawane ustawowo instytucjom zastępczym – ale… jaki dom dziecka może zastąpić prawdziwą rodzinę? Trzeba upowszechnić głos ofiar – ofiar egoizmu i „mody”; permisywizmu i relatywizmu moralnego; ofiar trudności materialnych, bytowych i mieszkaniowych. „Dlatego też Kościół – słowami adhortacji Familiaris consortio – otwarcie i z mocą broni praw rodziny przed niedopuszczalnymi uzurpacjami ze strony społeczeństwa i instytucji państwowych” (por. 46)”.
To na Jasnych Błoniach wypowiedzine zostało wówczas jakże ważne zdanie: Rodzina Bogiem silna.
Po spotkaniu na Eucharystii z małżonkami i rodzinami popołudniu spotkała się św. Jan Paweł II z księżmi, siostrami zakonnymi i klerykami.
Kolejny raz podkreslił związek sakramentów. To znamienne, bo przecież powołania kapłańskie i zakonne tak jak powołania małżeńskie wzrastają w rodzinach.
„To właśnie ze względu na tę duchową ofiarę wszystkich ochrzczonych, dla jej wiązania na co dzień z Ofiarą Chrystusa w Eucharystii, Bóg powołuje was: was wszystkich, którzy kiedyś macie zaludnić to seminarium, w nim dojrzeć do święceń, z niego wyjść, aby wśród ludzi sprawować służebne kapłaństwo. „Z ludzi wzięci – dla ludzi postanowieni we wszystkim, co się odnosi do Boga” (por. Hbr 5,1) (...)
Powołanie to zakłada niepodzielność serca. Idąc do kapłaństwa, odpowiadacie na zaproszenie Chrystusa, któremu towarzyszy łaska. Wielka łaska, łaska na miarę wyrzeczeń i na miarę posłannictwa. Opuszczacie wszystko, by pójść za Nim. W tym szczerym oddaniu samego siebie, kapłan może odnaleźć swoją osobową tożsamość, a zarazem swoje miejsce w Kościele i w społeczeństwie. Wezwanie do doskonalszego pójścia za Chrystusem wyraża się także w związku kapłaństwa z celibatem, czyli bezżennością „dla królestwa Bożego”. Chodzi zarazem o upodobnienie się do Chrystusa i zjednoczenie z Nim poprzez posłuszeństwo i właściwe waszemu powołaniu ubóstwo.
Każde pokolenie niesie w sobie specyficzne wartości, ale też napotyka na wielorakie trudności. Wasze pokolenie często odczuwa lęk przed „zawierzeniem siebie”. Zamyka się w sobie. Musicie to przełamywać, by mocą wiary i dynamizmu powołania zdobyć się na całkowite pójście za Chrystusem, bez szukania „własnych zabezpieczeń”, na służbę Chrystusowi w Jego Kościele… Wasze pokolenie odczuwa, może bardziej niż inne, głód prawdy, a zarazem trudność pełnego otwarcia się na prawdę, otwarcia się „w prawdzie”, trudność „zaufania sile prawdy”. Jakby czasem brakowało wystarczającej wiary w moc dobra, jaka jest w was samych, w człowieku, w ludzkim środowisku, w moc dobra obecną w konkretnym środowisku seminaryjnym i kapłańskim, wspieraną skuteczną łaską powołania i sakramentu. Otwórzcie się na Prawdę, jaką jest Chrystus, by nieść Jego prawdę i chrześcijańską nadzieję światu. By skupiać w ten sposób i kształtować świeckich współpracowników ewangelizacji – tej, która dokonuje się w rodzinach, w parafiach, w środowiskach pracy. Przygotowujcie się i bądźcie otwarci na służbę wspólnocie: na apostolstwo świeckich. Niech znajduje ono w waszym posługiwaniu właściwe miejsce. Stwarzajcie dla niego odpowiednie warunki. Po prostu wyzwalajcie je, inspirujcie i pomagajcie mu się rozwijać z pasterską wrażliwością i delikatnością”.
Przez lata bliskie stają mi się słowa naszego Rodaka wówczas w katedrze wypowiedziane. Szczególną bliskość odczuwałem posługując w schroniskach dla bezdomnych, a także podczas pobytu w szpitalu.
„Chrystus był ubogi. Nie można autentycznie głosić Ewangelii ubogim, nie zachowując właściwego dla swego powołania ubóstwa. Dzisiaj się wiele mówi o kategoriach „być” i „mieć”. Od nas wszystkich, kapłanów Jezusa Chrystusa, oczekuje się, abyśmy „byli” wierni wobec wzoru, jaki nam zostawił. Abyśmy więc byli „dla drugich”. A jeżeli „mamy”, żebyśmy także „mieli dla drugich”. Tym bardziej, że jeśli mamy – to mamy „od drugich”. Dzisiaj – bardziej niż kiedykolwiek – cały Kościół żyje „z jałmużny”, od najuboższych misji w Afryce, aż do rozbudowanych nowocześnie uczelni i Kurii, ze Stolicą Apostolską włącznie.
Pamiętajcie przeto: jesteście „z ludzi wzięci i dla ludzi ustanowieni” (por.Hbr 5,1 ). To niesie ze sobą ogromne zobowiązanie. Zobowiązanie wobec Boga samego, wobec Kościoła, który wypracował ten kredyt zaufania do polskiego kapłana ofiarną służbą, nie raz przypłaconą nawet śmiercią męczeńską. Zobowiązanie wobec ludu, zwłaszcza wobec najuboższych. Musicie być wierni. Musicie być solidarni z narodem. Stylem życia bliscy przeciętnej, owszem, raczej uboższej rodziny. Całkowicie oddani Panu naszemu, Jezusowi Chrystusowi i Jego Kościołowi, duszpasterskiej pracy, w jedności z waszym biskupem czy przełożonymi. Z tego będzie was sądził Bóg i wasze sumienie. Tylko ta wierność zapewni wam spokój sumienia i poczucie szczęścia. To jest także i przede wszystkim droga spełnienia siebie w życiu kapłańskim oraz droga wiecznego zbawienia”.
Zachęcam do poznawania lub przypominania sobie tego cennego nauczania papieskiego, które nam ofiarował i pozostawił 37 lat temu, kończąc swój pobyt w Kościele nad Odrą i Bałtykiem takim wskazaniem:
„Dbajcie o ludzi, służcie Ziemi Szczecińskiej, bo to jest wielki skarb”.
Św. Janie Pawele II – módl się za nami.
Św. Matko Tereso z Kalkuty – módl się za nami.

http://

10 i 11 czerwca to dla naszej diecezji okazja do powrotu do nauczania i świadectwa życia świętych naszego pokolenia, którzy w tych dniach w 1987 r. odwiedzili Kościół nad Odrą i Bałtykiem.
Chodzi o św. Jana Pawła II i św. Matkę Teresę z Kalkuty.

Św. Matka Teresa z Kalkuty przybyła do Szczecina 10. czerwca i pozostała do rana następnego dnia w parafii  pw. św. Stanisława Kostki. 11. czerwca wczesnym rankiem odwiedziła Jasne Błonia, gdzie za kilka godzin miała odbyć sie papieska celebra. Od tego dnia datuje się obecność i posługę Sióstr Misjonarek Miłości - duchowych córek św. Matki Teresy z Kalkuty wsród najuboższych z ubogich Szczecina. Od tego czasu siostry nieprzerwanie są obecne pośród nas. Po wyjeżdzie ze Szczecina udała się do Warszawy,  gdzie po kilku dniach spotkała się z Papieżem. 
11. czerwca 1987 r. nasz Rodak na Jasnych Błoniach w Szczecinie pozostawił nam piękną katechezę o sakramencie małżeństwa. Tak mocno podkreślił zbieżność i różnorodność sakramentu małżeństwa i Eucharystii, dostrzegając współbrzmienie hasła trwającego wówczas Kongresu Eucharystycznego: „do końca ich umiłował” (J 13,1) z rotą przysięgi małzeńskiej: „nie opuszczę cię aż do śmierci”. Papież Rodziny nauczał u nas, że „Sakrament małzeństwa wyrasta z eucharystycznego korzenia. Wyrasta z Eucharystii i do niej prowadzi. Ludzka miłość <> musi się głęboko zapatrzeć w tę miłość, jaką Chrystus do końca umiłował. Musi tę Chrystusową miłość – poniekąd – uczynić swoją, ażeby sprostać treściom małżeńskiej przysięgi <>”.
Również inny fragment papieskiego nauczania jest dziś bardzo aktualny
„Chrystus – znak, któremu się sprzeciwiają.
Drodzy bracia i siostry, czy ten „sprzeciw” nie idzie również, a może nawet przede wszystkim, poprzez tę wielką i podstawową zarazem dziedzinę życia ludzkiego, życia społecznego, życia narodowego, jaką jest właśnie małżeństwo i rodzina?
Czy tutaj nie doznajemy zarazem w szczególnej mierze zagrożenia? Tej moralnej klęski, którą ponosi człowiek: kobieta, mężczyzna, dzieci! A zarazem społeczeństwo, a zarazem naród. I państwo też.
Nie można „rozchwiać” tej „małej” wspólnoty, może słabej, może niewystarczającej, która jednak jest u korzenia wszystkich wspólnot, ażeby całe życie społeczne i narodowe nie doznało strat i szkód niepowetowanych.
Nie ma skuteczniejszej drogi odrodzenia społeczeństw, jak ich odrodzenie przez zdrowe rodziny.
A rodzina, która „jest pierwszą szkołą cnót społecznych, potrzebnych wszelkim społeczeństwom” (Deklaracja o wychowaniu chrześcijańskim, 3), jest dziś bardzo zagrożona. Wiemy to wszyscy. Jest zagrożona od zewnątrz i wewnątrz. I trzeba, by o tym zagrożeniu, o własnym losie mówili, pisali, wypowiadali się przez filmy czy środki przekazu społecznego nie tylko ci, którzy – jak twierdzą – „mają prawo do życia, do szczęścia i samorealizacji”, ale także ofiary tego obwarowanego prawami egoizmu. Trzeba, by mówiły o tym zdradzone, opuszczone i porzucone żony, by mówili porzuceni mężowie. By mówiły o tym pozbawione prawdziwej miłości, ranione u początku życia w swej osobowości i skazane na duchowe kalectwo dzieci, dzieci oddawane ustawowo instytucjom zastępczym – ale… jaki dom dziecka może zastąpić prawdziwą rodzinę? Trzeba upowszechnić głos ofiar – ofiar egoizmu i „mody”; permisywizmu i relatywizmu moralnego; ofiar trudności materialnych, bytowych i mieszkaniowych. „Dlatego też Kościół – słowami adhortacji Familiaris consortio – otwarcie i z mocą broni praw rodziny przed niedopuszczalnymi uzurpacjami ze strony społeczeństwa i instytucji państwowych” (por. 46)”.
To na Jasnych Błoniach wypowiedzine zostało wówczas jakże ważne zdanie: Rodzina Bogiem silna.
Po spotkaniu na Eucharystii z małżonkami i rodzinami popołudniu spotkała się św. Jan Paweł II z księżmi, siostrami zakonnymi i klerykami.
Kolejny raz podkreslił związek sakramentów. To znamienne, bo przecież powołania kapłańskie i zakonne tak jak powołania małżeńskie wzrastają w rodzinach.
„To właśnie ze względu na tę duchową ofiarę wszystkich ochrzczonych, dla jej wiązania na co dzień z Ofiarą Chrystusa w Eucharystii, Bóg powołuje was: was wszystkich, którzy kiedyś macie zaludnić to seminarium, w nim dojrzeć do święceń, z niego wyjść, aby wśród ludzi sprawować służebne kapłaństwo. „Z ludzi wzięci – dla ludzi postanowieni we wszystkim, co się odnosi do Boga” (por. Hbr 5,1) (...)
Powołanie to zakłada niepodzielność serca. Idąc do kapłaństwa, odpowiadacie na zaproszenie Chrystusa, któremu towarzyszy łaska. Wielka łaska, łaska na miarę wyrzeczeń i na miarę posłannictwa. Opuszczacie wszystko, by pójść za Nim. W tym szczerym oddaniu samego siebie, kapłan może odnaleźć swoją osobową tożsamość, a zarazem swoje miejsce w Kościele i w społeczeństwie. Wezwanie do doskonalszego pójścia za Chrystusem wyraża się także w związku kapłaństwa z celibatem, czyli bezżennością „dla królestwa Bożego”. Chodzi zarazem o upodobnienie się do Chrystusa i zjednoczenie z Nim poprzez posłuszeństwo i właściwe waszemu powołaniu ubóstwo.
Każde pokolenie niesie w sobie specyficzne wartości, ale też napotyka na wielorakie trudności. Wasze pokolenie często odczuwa lęk przed „zawierzeniem siebie”. Zamyka się w sobie. Musicie to przełamywać, by mocą wiary i dynamizmu powołania zdobyć się na całkowite pójście za Chrystusem, bez szukania „własnych zabezpieczeń”, na służbę Chrystusowi w Jego Kościele… Wasze pokolenie odczuwa, może bardziej niż inne, głód prawdy, a zarazem trudność pełnego otwarcia się na prawdę, otwarcia się „w prawdzie”, trudność „zaufania sile prawdy”. Jakby czasem brakowało wystarczającej wiary w moc dobra, jaka jest w was samych, w człowieku, w ludzkim środowisku, w moc dobra obecną w konkretnym środowisku seminaryjnym i kapłańskim, wspieraną skuteczną łaską powołania i sakramentu. Otwórzcie się na Prawdę, jaką jest Chrystus, by nieść Jego prawdę i chrześcijańską nadzieję światu. By skupiać w ten sposób i kształtować świeckich współpracowników ewangelizacji – tej, która dokonuje się w rodzinach, w parafiach, w środowiskach pracy. Przygotowujcie się i bądźcie otwarci na służbę wspólnocie: na apostolstwo świeckich. Niech znajduje ono w waszym posługiwaniu właściwe miejsce. Stwarzajcie dla niego odpowiednie warunki. Po prostu wyzwalajcie je, inspirujcie i pomagajcie mu się rozwijać z pasterską wrażliwością i delikatnością”.
Przez lata bliskie stają mi się słowa naszego Rodaka wówczas w katedrze wypowiedziane. Szczególną bliskość odczuwałem posługując w schroniskach dla bezdomnych, a także podczas pobytu w szpitalu.
„Chrystus był ubogi. Nie można autentycznie głosić Ewangelii ubogim, nie zachowując właściwego dla swego powołania ubóstwa. Dzisiaj się wiele mówi o kategoriach „być” i „mieć”. Od nas wszystkich, kapłanów Jezusa Chrystusa, oczekuje się, abyśmy „byli” wierni wobec wzoru, jaki nam zostawił. Abyśmy więc byli „dla drugich”. A jeżeli „mamy”, żebyśmy także „mieli dla drugich”. Tym bardziej, że jeśli mamy – to mamy „od drugich”. Dzisiaj – bardziej niż kiedykolwiek – cały Kościół żyje „z jałmużny”, od najuboższych misji w Afryce, aż do rozbudowanych nowocześnie uczelni i Kurii, ze Stolicą Apostolską włącznie.
Pamiętajcie przeto: jesteście „z ludzi wzięci i dla ludzi ustanowieni” (por.Hbr 5,1 ). To niesie ze sobą ogromne zobowiązanie. Zobowiązanie wobec Boga samego, wobec Kościoła, który wypracował ten kredyt zaufania do polskiego kapłana ofiarną służbą, nie raz przypłaconą nawet śmiercią męczeńską. Zobowiązanie wobec ludu, zwłaszcza wobec najuboższych. Musicie być wierni. Musicie być solidarni z narodem. Stylem życia bliscy przeciętnej, owszem, raczej uboższej rodziny. Całkowicie oddani Panu naszemu, Jezusowi Chrystusowi i Jego Kościołowi, duszpasterskiej pracy, w jedności z waszym biskupem czy przełożonymi. Z tego będzie was sądził Bóg i wasze sumienie. Tylko ta wierność zapewni wam spokój sumienia i poczucie szczęścia. To jest także i przede wszystkim droga spełnienia siebie w życiu kapłańskim oraz droga wiecznego zbawienia”.
Zachęcam do poznawania lub przypominania sobie tego cennego nauczania papieskiego, które nam ofiarował i pozostawił 37 lat temu, kończąc swój pobyt w Kościele nad Odrą i Bałtykiem takim wskazaniem:
„Dbajcie o ludzi, służcie Ziemi Szczecińskiej, bo to jest wielki skarb”.
Św. Janie Pawele II – módl się za nami.
Św. Matko Tereso z Kalkuty – módl się za nami.

Coroczne wspomnienie obecności świętych naszego czasu w Szczecinie.

Dbajcie o ludzi, służcie Ziemi Szczecińskiej, bo to jest wielki skarb - św. Jan Paweł II

»
930 11 czerwca 15:05 »
Wszystkich rekordów:

Katedra na żywo

wiecej ...

Fundusze europejskie Wydział Wychowania Katolickiego Wydział Duszpasterstwa Rodzin Ochrona dzieci i młodzieży Duszpasterstwo ministrantów Archidiecezjalne forum pastoralne Apostolat Chorych

Polecane:

VI Forum Ogień z Nieba w Szczecinie

W Zespole Szkół Salezjańskich w Szczecinie, ul. Ku Słońcu, miało miejsce zorganizowane przez fundację Life Surfers charyzmatyczne VI Forum Ogień z Nieba, we współpracy z ruchami i stowarzyszeniami naszej Archidiecezji. 

»

Procesja ze świętymi - Szczecin 2024

Dnia 31 października 2024 r. ulicami Szczecina po raz kolejny przeszła procesja z relikwiami świętych i błogosławionych. 

»

Morskie Zaduszki w Świnoujściu 2024

We wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych, zwanych potocznie Zaduszkami, tradycyjnie odbyła się w Świnoujściu szczególna modlitwa za tych, którzy nie powrócili z mórz i oceanów. Mszy świętej w kościele pw. Najświętszej Maryi Panny Gwiazdy Morza oraz modlitwie nad morskim brzegiem przewodniczył Ksiądz Arcybiskup Wiesław Śmigiel. Podczas modlitwy odczytano nazwy statków na których zginęli polscy marynarze, rybacy i żołnierze. Pamięć o ofiarach symbolizował wielki krzyż ułożony ze zniczy na plaży.

Zdjęcia: Daniel Szysz

»

Msze św., kościoły

Społeczność

Polityka prywatności

projektowanie stron www szczecin, design, strony dla parafii

Kuria Metropolitalna Szczecińsko-Kamieńska

ul. Papieża Pawła VI nr 4 71-459 Szczecin, tel. +48/91-45-42-292, fax +48/91-45-36-908 2024 © Wszelkie Prawa Zastrzeżone